KSIĄŻĘ Bo wie pani, jak się panią widzi, to aż korci,
żeby panią do czegoś użyć. Na przykład, żeby panią wziąć
na linkę i pędzić albo żeby panią użyć do rozwożenia
mleka, albo żeby panią kłuć szpilką, albo żeby panią
przedrzeźniać. Pani denerwuje, rozumie pani, pani jest
jak czerwona płachta, pani prowokuje. Ha! Istnieją osoby
jak stworzone na to, żeby wytrącać z równowagi, drażnić,
pobudzać i doprowadzać do szaleństwa. Istnieją takie
osoby i każdy ma swoją. Ha! Jak pani tu siedzi, jak pani
przebiera tymi palcami, jak pani macha tą nóżką! To jest
niesłychane! To jest wspaniałe! To jest rewelacyjne! Jak
pani to robi?
IWONA (milczy)
KSIĄŻĘ Ach, jak pani milczy! Jak pani milczy! A przy tym
pani wygląda na obrażoną! Pani ma znakomity wygląd —
dumnej królowej! Pani jest jakaś naburmuszona, skwaszona
— ach, ta duma i te kwasy! Nie, ja szaleję! Każdy ma
taką istotę, która go przyprawia o białą gorączkę, i
pani jest moją! Pani będzie moją! Cyrylu — Cyprianie!
CYRYL i CYPRIAN (podchodzą)
Pozwólcie, że was przedstawię tej obrażonej królowej,
tej dumnej Anemii! Patrzcie, jak porusza wargami...
Powiedziałaby coś złośliwego, ale właśnie nic jej nie
przychodzi na myśl.
...
KSIĄŻĘ Jeśli ona mnie kocha, to ja... to ja jestem przez
nią kochany... A jeśli jestem przez nią kochany, to
jestem jej ukochanym... Jestem w niej. Ona mnie ma w
sobie. Nie mogę gardzić nią... jeśli mnie kocha. Nie
mogę być tutaj gardzącym, gdy tam, w niej, jestem
ukochanym. Ach, ja właściwie cały czas myślałem, że ja
jestem tu, sobą, w sobie — a tu naraz paf! Złapała mnie
— i znalazłem się w niej jak w potrzasku! (do Iwony)
Jeśli jestem twoim ukochanym, to nie mogę ciebie nie
kochać. Będę musiał ciebie pokochać... ja ciebie
pokocham... |