KRÓLOWA (czyta) Jestem osamotniona, (powtarza) Tak —
jestem osamotniona, jestem osamotniona, samotna
jestem... (czyta) Nikt nie zna tajni mego łona, (mówi)
Nikt nie zna mego łona. Nikt nie zna, o, oo! (czyta)
Tobie, mój kajeciku-powierniku,
Powierzam moje marzenia
I czyste moje rojenia,
I wszystkie moje myśli,
Niech nikt się nie domyśli!
(mówi) Niech nikt się nie domyśli, niech nikt się nie
domyśli. Oo! (zakrywa twarz) Straszne — straszne...
Zabić, zabić... (podnosi flakon) Trucizna, trucizna...
KRÓL (na stronie) Trucizna?
KRÓLOWA (z bolesnym grymasem) Niech nikt się nie
domyśli, (macha ręką) Czytajmy dalej. Czytajmy!
Podniećmy się tą lekturą do straszliwego czynu. (czyta)
Dla was, ludzie, ja siedzę na tronie w koronie,
Nie wiecie, co płonie w mym łonie.
Wy myślicie, że jestem dumna,
Wspaniała i rozumna,
A ja tylko giętka być chcę.
(mówi) Giętka, ooo! Ooo! Giętka. I ja to napisałam! To
moje! Moje! Zabić, zabić! (czyta)
Chcę giętka być jak kalina
I giętka jak leszczyna,
I giętka jak pędna,
Gnąca się jak poszum gaju,
Uginająca się jak powiew maju,
Giętkości chcę! Nie chcę królewskości!
Ja tylko pożądam giętkości!
Giętkości, ooo! Giętkości! Aaach! A! Spalić, zniszczyć!
Leszczyna, malina, kalina... To straszne! To ja
napisałam! To moje, moje i żeby nie wiem co, musi być
moje! O, dopiero teraz widzę, jaka potworność! A więc
Ignacy... to czytał! Ooo! Jest podobieństwo — jest
podobieństwo... jak ona tam gmerze się, ciamka się w
sobie... O, ona jest okropną aluzją do mej poezji!
Donosicielka! Ona mnie zdradza! To ja! To ja! To moje!
Jest między nami podobieństwo. O, jak to ona ze mnie
wszystko powywlekała i ukazała! Każdy, kto spojrzy na
nią, może odkryć podobieństwo z Małgorzatą. Każdy, kto
spojrzy na nią, może wiedzieć, jaką naprawdę jestem,
zupełnie jak gdyby przeczytał moje utwory. Dość! Musi
zginąć! O Małgorzato, musisz ją zgładzić! Naprzód,
morderczy flakonie! Nie może istnieć na ziemi, czas
wielki — bo każdy gotów odkryć to jadowite powinowactwo
między nami. Nie mogę stać się ofiarą szyderstwa,
szykan, śmieszności, agresywności ludzkiej z powodu tej
donosicielki. Zgładzić! Chodźmy, chodźmy — wejdźmy po
cichu do jej pokoju z tym flakonem, nalejmy parę kropel
do jej lekarstwa... Nikt nie pozna! Nikt nie będzie
wiedział. Ona jest chorowita, pomyślą, że umarła ot tak,
po prostu... Któż zgadnie, że to ja. Jestem królową!
(idzie) Nie, nie, zaraz. Nie mogę tak iść. Jestem taka
sama jak zwykle — i taka sama mam truć? Muszę się
zmienić. Rozczochrać chociaż... Włosy... Tak, nie za
dużo, nie zanadto ostentacyjnie, tyle tylko, by zmienił
się wygląd. O, teraz... Tak, tak!. ..
KRÓL (na stronie) Tsss...
KRÓLOWA Mam iść rozczochrana? O, o, o! To może cię
zdradzić! Jeżeli kto cię przyłapie z tymi włosami
wzburzonymi... Przestań mówić do siebie. Ona na pewno
także mówi do siebie. Małgorzato, przestań mówić do
siebie — to może cię zdradzić, (patrzy w lustro) O, jak
to zwierciadło mnie przyłapało. Muszę wydobyć z rysów
moich całą brzydotę, dopiero wtedy będę mogła iść.
Przestań mówić do siebie. Ktoś usłyszy. Nie mogę
przestać mówić do siebie. Czy wszyscy mordercy mówią do
siebie przed aktem? Co tu jest? Co tu jest...
anormalnego, (rozgląda się) Nieporządek dziwnie
zjadliwy. Wykrzyw się, wykrzyw się Małgorzato! O tak,
tak, teraz chodźmy! Ty ze mną, ja z tobą. Jak to ty ze
mną, ja z tobą — przecież tylko ja sama idę. Wykrzyw
się! Chodźmy! Przypomnij sobie wszystkie swe wiersze i
idź! Wspomnij wszystkie tajemnie giętkie marzenia i idź!
Wspomnij wszystkie kaliny swoje, wszystkie leszczyny, i
idź! O, o, o, idę, idę! Ach, nie mogę iść — to zbyt
szalone! Zaraz, chwileczkę — jeszcze pomażmy się,
jeszcze to... (maże się atramentem) tak, teraz z tymi
plamami łatwiej... Teraz jestem inna. Stój, to może cię
zdradzić! Chodźmy! Zabić donosicielkę! Nie mogę!
Poczytajmy jeszcze! Muszę poczytać jeszcze, (wyjmuje
wiersze) Poczytajmy, to nas pobudzi i wzmoże żądzę
mordu.
KRÓL (wyskakuje) Ha, Małgorzato!
KRÓLOWA Ignacy!
KRÓL Mam cię! Pokaż! (chce wyrwać jej wiersze)
|