KOMEDIA
Samuel Beckett
"...„Komedia”
Samuela Becketta to w sposobie inscenizacji kwintesencja
stylu tego autora. Bezruch i brak akcji, zastąpiony zostaje
przez słowo i pewien statyczny, fascynujący wizualnie obraz.
O tym, iż niełatwo jest grać z reflektorami umieszczonymi
tuz przy twarzy nie trzeba nikogo przekonywać. Jest trudno i
spojówki cierpią. O tym, iż trudniej grać bez korzystania z
całego ciała, wiedzą aktorzy, za wyjątkiem recytatorów,
którzy z natury z ciała nie korzystają. Komedia wystawiona
głowami, trudno o większą oszczędność. Do tego potrzebne są
niezwykłe umiejętności, tych zaś aktorom Teatru Fotografii
nie brakuje wcale. Tekst Becketta, w którym wspomnienie
uroków życia miesza się z bezbarwnością codzienności, z
wegetacją cokolwiek tragiczną, na scenie otrzymał doskonały
wizualny ekwiwalent. Świat słów i półsłówek, pamięci i braku
perspektyw, emocjonalnego odrętwienia i umysłowej
błyskotliwości. Wszystko to na scenie żyje i ma się dobrze.
A raczej, zgodnie z zapatrywaniami Becketta, ma się źle..."
eRKa, Festiwal Teatru FOTOgrafii w Olsztynie
marzec 2014
Komedia
Wspomnienie życia to żart, zabawa. Nasi bohaterowie wydają
się jakby troszeczkę chcieli przejąć się swoim minionym
życiem, ale Beckett im na to nie pozwala. To jednak było ich
życie, a czy każdy z nas nie chciałby, żeby jego życie było
wyjątkowe, godne wspomnienia, zadumy. Tymczasem ta opowieść
jest telegraficzna. Jedyne czego dotyczy, to romanse,
relacje damsko-męskie. Czy tego dotyczy życie? Czy o tym
będziemy dyskutować z nad naszych urn? Kto z kim, jak
dlaczego i kto kogo bardziej oszukał? Jak daliśmy się wrobić
i jak komiczne nam się to wydaje teraz? Nie dlatego, że
wiele było innych ważniejszych spraw w naszych życiach, ale
dlatego, że to po prostu jest zabawne. Beckett nie umniejsza
teraz czemuś, co kiedyś było wyniesione na piedestały i
jedynie istotne. On pokazuje, że to nigdy nie było godne tak
wielkiej uwagi i glorii jaką było obdarzane.
Po co to wszystko? Czemu on zabiera ludziom te nadzieje?
Czego chce Beckett?
Jak rozumieją tę komedię aktorzy, reżyserzy, scenografowie.
Dlaczego mają tak ściśle trzymać się ram wskazanych przez
Becketta, skoro on sam łamie standardy, pokazuje inny,
nieintuicyjny sposób myślenia. Skoro Beckett może, to czemu
adaptatorzy jego sztuki nie mogą? Czymże jest odejść od
reguł ustalonych w teatrze w porównaniu z tym, co Beckett
chce zrobić z naszym sposobem myślenia.
Jednak, czy można?
Na scenie widzimy czerwoną kanapę zamiast urn. Twarze są
jednak ucharakteryzowane tak jak chciał Beckett, są punktowe
światła i odważna mimika, ale tylko wtedy, kiedy dana twarz
jest oświetlona, bo tylko twarze wystają zza kanapy, tak jak
miały wystawać z urn.
Zbyt dosłownie? Zbyt komediowo? Czy scenarzysta puścił nam
oko, czy raczej pokazał tabliczkę z napisem ŚMIECH,
jak w jakimś sitcomie.
Do teraz nie mogę się ustosunkować do tego spektaklu. Nie
wiem, czy mi się podobał, czy raczej czuję się potraktowana
jak małe dziecko, które nic nie rozumie, więc specjalnie dla
niego trzeba wyłożyć kawę na ławę i nie zmuszać za bardzo do
myślenia.
Chyba, że znasz dobrze Komedię Becketta i wiesz jak
to powinno wyglądać. Może jednak niespodziewane dorzuci coś
do Twoich przemyśleń. Może oburzam się, bo oni kazali mi się
zastanowić, mimo, iż ja chciałam przyjść, pośmiać się i
napisać ładną recenzję.
Przeszło mi przez myśl zapytać autorów: dlaczego?
Jednak po co znać odpowiedź. W końcu to widz decyduje o tym
co widzi.
Frau Schmetterling - maj 2013
|