|
W
i l l i a m S h a k e s p e a r e |
HAMLET |
Rzecz odbywa się Elzynorze
|
|
Reżyseria:
Vand Melon |
Scenografia: Gaja Ofelia Rokis |
Muzyka:
Bogdan Szczepański
Premiera: styczeń 2014
Spektakl otrzymał NAGRODĘ GŁÓWNĄ na
Festiwalu Teatru FOTOgrafii w
Olsztynie w marcu 2014 r.
r
e c e n z j e
William
Shakespeare
(ur. 1564r. - zm. 1616r.)
Angielski poeta, dramaturg, aktor.
Powszechnie uważany za jednego
z
najwybitniejszych pisarzy literatury
angielskiej
oraz reformatorów teatru.
Napisał około 40 sztuk,
154 sonety, a
także wiele utworów innych gatunków.
HAMLET
Tragedia
napisana na przełomie XVI i XVII wieku,
jeden
z najbardziej znanych dramatów,
arcydzieło teatru elżbietańskiego. |
|
|
|
|
|
HAMLET
Być albo nie być to wielkie pytanie.
Jest–li w istocie szlachetniejszą rzeczą
Znosić pociski zawistnego losu
Czy też stawiwszy czoło morzu nędzy,
Przez opór wybrnąć z niego?
- Umrzeć - zasnąć - I na tym koniec.
- Gdybyśmy wiedzieli,
Że raz zasnąwszy, zakończym na zawsze
Boleści serca i owe
tysiączne
Właściwe naszej naturze
wstrząśnienia,
Kres taki byłby celem na
tej ziemi
Najpożądańszym. Umrzeć -
zasnąć. - Zasnąć!
Może śnić? - w tym sęk
cały, jakie bowiem
W tym śnie śmiertelnym
marzenia
przyjść mogą,
Kiedy zrzucimy z siebie
więzy ciała,
To zastanawia nas: i toć
to czyni
Tak długowieczną
niedolę; bo któż by
Ścierpiał pogardę i
zniewagi świata,
Krzywdy ciemiężcy,
obelgi dumnego,
Lekceważonej miłości
męczarnie,
Odwłokę prawa, butę
władz i owe
Upokorzenia, które
nieustannie
Cichej zasługi stają się
udziałem,
Gdyby od tego kawałkiem
żelaza
Mógł się uwolnić? Któż
by dźwigał ciężar
Nudnego życia i pocił
się pod nim,
Gdyby obawa czegoś poza
grobem,
Obawa tego obcego nam
kraju,
Skąd nikt nie wraca, nie
wątliła woli
I nie kazała nam pędzić
dni raczej
W złem już wiadomym
niż uchodząc przed nim
Popadać w inne, którego
nie znamy.
Tak to rozwaga czyni nas
tchórzami;
Przedsiębiorczości hoża
cera blednie
Pod wpływem wahań i
zamiary pełne
Jędrności, zbite z
wytkniętej kolei,
Tracą nazwisko czynu.
— Ha! co widzę?
Piękna Ofelia! — Nimfo,
w modłach swoich
Pomnij o moich
grzechach.
OFELIA
Jakże zdrowie
Waszej książęcej mości od dni
tylu?
HAMLET
Dobre; pokornie dziękuję
waćpannie.
OFELIA
Mam jeszcze od was,
panie, kilka drobnych
Pamiątek, dawno zwrócić
je pragnęłam:
Odbierzcie je dziś,
proszę.
HAMLET
Jako żywo!
Jam nigdy w życiu nic
nie dał waćpannie.
|
|
|
|
|
|
|
KRÓLOWA
Więcej treści
W mniej sztucznych frazach.
POLONIUSZ
Przysięgam, o pani,
Że się bynajmniej o sztukę nie
silę.
Syn wasz oszalał, jest to
prawda;
prawda,
Że to nieszczęście, i
nieszczęście wzajem,
Że to jest prawda. Otóż się
skleiła
Dziwna figura jakaś retoryczna.
Bodaj to! Licho zabierz sztuczne
frazy!
Stanąłem tedy na tym, że
dostojny
Syn wasz sfiksował; dobrze;
idzie teraz
O wyśledzenie przyczyn tej
fiksacji,
Która, nie będąc fikcją, już tym
samym
Nie może nie mieć przyczyn;
to rzecz pewna;
W jaki zaś sposób pewna i o ile,
Rozważcie państwo sami.
Mam córkę; mam ją, ponieważ jest
moja.
Ta tedy dziewka, pomna obowiązku
I rozkazowi mojemu powolna,
Oddała mi ten świstek.
Posłuchajcie
I konkludujcie państwo.
„Do niebiańskiego bóstwa mojej
duszy, tysiącem wdzięków
okraszonej Ofelii.” To
niestosowne wyrażenie, trywialne
wyrażenie. Okraszonej — nie
jest–że wyrażeniem trywialnym?
Ale idźmy dalej.
(czyta)
„Twojemu cudnie białemu łonu
powierzam tych kilka wyrazów.”
KRÓLOWA
Czy to Hamlet do niej pisał?
POLONIUSZ
Cierpliwości, miłościwa pani;
niczego nie zataję.
„Wątp, czy gwiazdy lśnią na
niebie;
Wątp o tym, czy słońce
wschodzi;
Wątp, czy prawdy blask nie
zwodzi;
Lecz nie wątp, że kocham
ciebie.
O najmilsza Ofelio, nie biegłym
w rymowaniu; nie umiem skandować
westchnień moich, ale że cię
bardzo, a bardzo kocham, temu
wierz. Bądź zdrową. Twój na
zawsze, dopóki ta machina
pozostanie jego własnością,
Hamlet”
To mi posłuszna pokazała
córka
I uszom moim odkryła
zarazem,
Tak co do czasu, miejsca,
jak sposobu,
Wszystkie zaloty jego.
|
|
|
|
|
|
HAMLET
Kochani, dobrzy przyjaciele! Jak się masz, Gildensternie? A, Rozenkranc! Jak się macie, moi chłopcy?
ROZENKRANC
Zwyczajnie, jak nic nie znaczący ludzie.
GILDENSTERN
Szczęśliwi przez to, że niezbyt szczęśliwi.
Czepca Fortuny nie jesteśmy guzem.
HAMLET
Ale i nie podeszwą jej trzewików?
ROZENKRANC
Nie, mości książę.
HAMLET
A więc mieszkacie u jej pasa albo raczej w centrum jej łask?
GILDENSTERN
Niby tak, w jej prywatnych apartamentach.
HAMLET
Czyli w apartamentach wstydliwych. Słusznie, Fortuna to nie lada dziewka. I cóż tam nowego?
ROZENKRANC
Nic, panie, wyjąwszy, że świat spoczciwiał.
HAMLET
Więc bliski jest dzień sądu. Ale wiadomość wasza nieprawdziwa. A teraz pytanie bardziej szczegółowe. Powiedzcie/ mi, w czymeście tak przeskrobali Fortunie ,że was tu do więzienia wtrąciła?
GILDENSTERN
Do więzienia?
HAMLET
Dania jest więzieniem.
ROZENKRANC
Więc nim i świat jest także.
HAMLET
O, i wielkim! pełnym turm, lochów i ciemnic. Dania jest jednym z najgorszych.
ROZENKRANC
Nie myślimy tak, mości książę.
HAMLET
Więc dla was nie jest taką. W rzeczy samej, nic nie jest złem ani dobrem samo przez się, tylko myśl nasza czyni to i owo takim. Dla mnie Dania jest więzieniem.
ROZENKRANC
Skutek to chyba, panie, twojej ambicji. Dania jest dla niej za ciasna.
HAMLET
O Boże! ja bym mógł być zamknięty w łupinie orzecha i jeszcze bym się sądził panem niezmierzonej przestrzeni, gdybym tylko złych snów nie miewał.
|
|
|
|
|
|
|
BERNARDO
Przeszłej nocy,
Gdy owa jasna gwiazda na zachodzie
Tę samą stronę nieba oświecała,
Gdzie teraz błyszczy, i zamkowy zegar
Bił pierwszą, Marcel i ja ujrzeliśmy...
MARCELLUS
Przestań; spojrzyjcie tam: nadchodzi znowu.
Duch się ukazuje.
BERNARDO
Zupełnie postać nieboszczyka króla.
MARCELLUS
Horacy, przemów doń, uczony jesteś.
BERNARDO
Może-ż być większe podobieństwo? powiedz.
HORACY
Prawda; słupieję z trwogi i zdumienia.
BERNARDO
Zdawałoby się, że chce, aby który
Z nas doń przemówił.
MARCELLUS
Przemów doń, Horacy.
HORACY
Ktoś ty, co nocnej pory nadużywasz
I śmiesz przywłaszczać sobie tę wspaniałą
Wojenną postać, którą pogrzebiony
Duński monarcha za życia przybierał?
Zaklinam cię na Boga: odpowiadaj.
MARCELLUS
To mu się nie podoba.
BERNARDO
Patrz, odchodzi.
HORACY
Stój! mów; zaklinam cię: mów.
Duch znika.
MARCELLUS
Już go nie ma.
BERNARDO
I cóż, Horacy? Pobladłeś, drżysz cały.
Powiesz–że jeszcze, że to urojenie?
Co myślisz o tym?
|
|
|
|
|
|
POLONIUSZ
Aktorowie
przybyli, mości książę.
HAMLET
Ejże? Ejże?
POLONIUSZ
Na honor,
mości książę.
HAMLET
Każdy więc
aktor przyjechał na ośle.
POLONIUSZ
Są to
aktorowie najlepsi w świecie, zdatni do
wszelkiego rodzaju przedstawień:
tragicznych, komicznych,
historyczno–sielankowych,
tragiczno–historycznych,
tragiczno–komiczno–historyczno–sielankowych:
czy to w scenach ciągłych, czy to w
luźnym poemacie. Seneka
nie jest dla nich za ciężki ani Plaut
za lekki. Tak w recytowaniu, jak w
improwizowaniu nie mają sobie równych.
HAMLET
O Jefte, sędzio Izraela, jakiż to skarb
posiadłeś!
POLONIUSZ
Jakiż on skarb posiadał, mości książę?
HAMLET
Ba!
Córkę gładką, nic więcej,
Którą wielce miłował.
POLONIUSZ
Zawsze mu się marzy moja córka.
HAMLET
Nieprawdaż, stary Jefte?
POLONIUSZ
Jeżeli mnie nazywasz Jeftem, mości
książę, to nie przeczę, iż posiadam
córkę, którą wielce miłuję.
HAMLET
Ależ nie
to idzie za tym.
POLONIUSZ
Cóż za tym idzie, mości książę
HAMLET
Ba!
To, co rzekomo
Bogu wiadomo.
A potem, jak wiesz waćpan,
Stać się musiało,
Co snadź się stało.
|
|
|
|
|
|
|
HAMLET
Witam
was, mości panowie, witam. Cieszę
się, że cię oglądam w dobrym
zdrowiu. Witajcie, przyjaciele. O
stary, jaką żeś sobie brodę
wyhodował, odkąd cię ostatni raz
widziałem! Przyszedłeś mię tu nią
straszyć? A, to ty, piękna damo!
Szlachetna dziewico, dalipan, od
czasu jak cię ostatni raz widziałem,
zbliżyłaś się ku niebu na całą
wysokość korka. Nie daj Boże, aby
głos twój, jak dukat oberżnięty,
wyszedł z obiegu! Witajcie nam,
wszyscy bez wyjątku! Będziemy jak
francuscy łowcy rzucać się na
wszystko, co ujrzymy. Nie moglibyśmy
usłyszeć czego zaraz? Dajcie nam
próbkę swego talentu:
przedeklamujcie co patetycznego.
PIERWSZY AKTOR
Co na przykład, panie?
HAMLET
Słyszałem cię raz deklamującego
jeden ustęp, ustęp sztuki, która
nigdy graną nie była, albo co
najwięcej raz tylko, bo, ile
pamiętam, nie podobała się
publiczności; był to kawior dla jej
podniebień: moim jednak zdaniem i
tych, których sąd o takich rzeczach
równego z moim był wzrostu, była to
sztuka wyborna, dobrze podzielona na
sceny, ułożona z równą zręcznością,
jak naturalnością. Przypominam sobie
kogoś, co mówił, że braknie tym
wierszom sosu dla dodania smaku
osnowie, i osnowy, która by
pozwalała posądzić autora o uczucie;
przyznawał jej wszakże dobrą
manierę, jędrność w obrobieniu i
piękność, lubo bez wdzięku. W sztuce
tej szczególnie lubiłem jeden ustęp,
to jest opowiadanie Eneasza:
mianowicie owo miejsce, w którym ten
bohater opisuje Dydonie śmierć
Priama. Jeżeli je pamiętasz, to
zacznij od tego wiersza: Zaraz,
zaraz…
„Okrutny Pirrus, jak ów zwierz
hirkański”
Nie, nie tak się zaczyna, ale zawsze
od Pirrusa.
|
|
|
|
|
|
|
|
HAMLET
Proszę cię, wyrecytuj ten kawałek tak, jak ja ci
go przepowiedziałem, gładko, bez wysilenia. Ale
jeżeli masz wrzeszczeć, tak jak to czynią
niektórzy nasi aktorowie, to niech lepiej moje
wiersze deklamuje miejski pachołek. Nie siecz
też za bardzo ręką powietrza w taki sposób: bądź
raczej ruchów swoich panem; wśród największego
bowiem potoku i, że tak powiem, wiru
namiętności, trzeba ci zachować umiarkowanie,
zdolne nadać wewnętrznej twojej burzy pozór
spokoju. Nie posiadam się z oburzenia słysząc,
jak siaki taki barczysty gbur w peruce w gałgany
obraca uczucie, prawdziwy z niego łach robi, by
zadowolić uszy narodku, który po największej
części kocha się tylko w niezrozumiałych gestach
i wrzawie. Oćwiczyć bym rad kazał takiego chama,
by się bardziej hamował, gdy gra Heroda albo
Termaganta. Proszę cię, chroń się tego.
PIERWSZY AKTOR
Zapewniam waszą wysokość.
HAMLET
Nie bądź też z drugiej strony za miękki; niech
własna twoja rozwaga przewodnikiem ci będzie.
Zastosuj akcję do słów, a słowa do akcji, mając
przede wszystkim to na względzie, abyś nie
przekroczył granic natury; wszystko bowiem, co
przesadzone, przeciwne jest intencjom teatru,
którego przeznaczeniem, jak dawniej tak i teraz,
było i jest służyć niejako za zwierciadło
naturze, pokazywać cnocie własne jej rysy,
złości żywy jej obraz, a światu i duchowi wieku
postać ich i piętno. Owóż przeholowanie tego
celu lub niedosięgnięcie może wprawdzie
rozśmieszyć prostaczków, ale znającym się na
rzeczy musi pójść w niesmak, nagana zaś jednego
z tych ostatnich, na szali waszych zasług
przeważyć musi poklask całego tłumu pierwszych.
Widziałem ja aktorów i znaleźli się tacy, co ich
chwalili, głośno nawet aktorów, którzy
(bogobojnie mówiąc) ani z mowy, ani z ruchów nie
byli podobni do chrześcijan ani do pogan, ani do
ludzi, a rzucali się i ryczeli tak, iż
pomyślałem sobie, że chyba jaki najemnik natury
sfabrykował ludzkość; tak bezecnie ją
naśladowali. |
|
|
|
|
|
FORTYNBRAS
Mości rotmistrzu, idź, pozdrów
ode mnie
Duńskiego króla; powiedz mu, że
wskutek
Przyrzeczeń, jakie od niego
otrzymał,
Fortynbras prosi go o glejt do
przejścia
Przez duńskie kraje. Wiesz,
gdzie się zejść mamy.
Jeżeli jego królewska mość
będzie
Miała co do nas, to mu
przyjdziem oddać
Należną czołobitność. Tak mu
powiedz.
ROTMISTRZ
Oznajmię mu to, panie.
FORTYNBRAS
Naprzód! z wolna!
wychodzi z wojskiem
Wchodzą
Hamlet,
Rozenkranc i
Gildenstern.
HAMLET
Czyje to wojska, rotmistrzu?
ROTMISTRZ
Norweskie.
HAMLET
Gdzie one idą?
ROTMISTRZ
Ku granicom Polski.
HAMLET
Kto ma nad nimi dowództwo?
ROTMISTRZ
Synowiec
Starego króla, Fortynbras.
HAMLET
Czy pochód
Ich ma na celu podbój całej Polski
Lub pewnej części tylko?
ROTMISTRZ
Prawdę mówiąc
I bez dodatków, idziemy zagarnąć
Marny kęs ziemi, z którego krom
sławy
Żaden nam inny nie przyjdzie
pożytek.
Za parę mendli dukatów nie chciałbym
Wziąć go w dzierżawę, i pewnie by
więcej
Nie przyniósł ani nam, ani Polakom,
Gdyby był w czynsz puszczony.
HAMLET
W takim raziePolacy pewnie
bronić go nie będą.
ROTMISTRZ
Już tam są ze swym wojskiem.
HAMLET
Warto-ż tracić
Parę tysięcy dusz i dziesięć razy
Tyle dukatów za taki psi ogon?
Jest to, zaprawdę, ślepy wrzód
pokoju
I pomyślności, który wewnątrz pęka
I ani znaku nie daje na zewnątrz,
Dlaczego człowiek umiera. Dziękuję-ć,
Mości rotmistrzu.
ROTMISTRZ
Bóg z wami, panowie.
ROZENKRANC
Pójdziemy-ż dalej, mości książę?
HAMLET
Zaraz
Służyć wam będę. Idźcie trochę
naprzód.
|
|
|
|
|
|
KRÓLOWA
Cóżem ja popełniła, że się ważysz
Tak obelżywą mową na mnie targać?
HAMLET
Czyn, który kazi wdzięk i kwiat
skromności,
Cnotę w
obłudę zmienia; zdziera różę
Z hożego czoła niewinnej miłości
I sadza na nim wrzody; który święte
Małżeńskie śluby czyni fałszywymi,
Jako zaklęcia gracza, a religię
Czczą grą wyrazów. Płoni się twarz nieba
I wiecznie trwały ten gmach chorobliwą
Przybiera postać wobec tego czynu
Jak gdyby w wilię dnia sądnego.
KRÓLOWA
Przebóg!
Jakiż to czyn tak grzmiący zarzut ściąga
HAMLET
Spójrz, pani, na ten portret i na
tamten,
Na ten konterfekt dwóch rodzonych braci.
Patrz, ile wdzięku mieści to oblicze:
Czoło Jowisza, Hyperiona włosy;
Wzrok Marsa groźny i rozkazujący;
Postawa godna Merkurego, kiedy
Na niebotyczny szczyt góry zstępuje.
Wszystko tu tak jest pełne, tak
skończone,
Jakby dla dania pierwowzoru męża
Każdy bóg swoją pieczęć był przyłożył
Na tym człowieku: to był twój małżonek.
Patrz teraz owdzie, to twój mąż
dzisiejszy;
Jak zaśniedziały kłos, zarażający
Zdrowego brata. Masz–li, pani, oczy,
Żeś mogła rzucić to górne pastwisko
Dla paszy na tym bagnie? Gdzie masz
oczy?
Nie możesz tego tłumaczyć miłością,
Bo w twoim wieku krew nie war, pokornie
Słucha rozwagi, a jakaż rozwaga
Mogłaby kazać przenieść to nad tamto?
Masz, pani, zmysły, to pewna, boć
przecie
Nie jesteś martwa; ale i to pewna,
Że zmysły te są zwichnięte; bo tu by
Nawet szalony nie zbłądził w wyborze;
Bo nigdy jeszcze żadne obłąkanie
Do tego stopnia nie stępiło zmysłów,
Aby im jakiś organ nie pozostał
Do namacania tak wielkiej różnicy.
Jakiż, u licha, bies przy ciuciubabce
Tak cię zaślepił? Wzrok bez dotykania,
Czucie bez wzroku, słuch bez rąk i oczu,
Węch bez wszystkiego innego, ba, nawet
Najułomniejsza część zdrowego zmysłu
Tak by nie mogła się zmylić. O wstydzie!
Gdzie twój rumieniec? Piekielny rokoszu,
Jeśli ty możesz płomień twój rozniecać
W łonie matrony, to zaiste cnocie
Wrzącej młodości stać się trzeba woskiem
I stopnieć w własnym ogniu. Niech się
przeciw
Atakom pokus odtąd srom nie zbroi,
Skoro ląd płonie tak żywo i rozum
Żądz jest faktorem.
|
|
|
|
|
|
Tren Fortynbrasa
Zbigniew Herbert
Teraz kiedy
zostaliśmy sami możemy porozmawiać książę jak
mężczyzna z mężczyzną
chociaż leżysz na schodach i widzisz
tyle co martwa mrówka
to znaczy czarne słońce o złamanych promieniach
Nigdy nie mogłem myśleć o twoich dłoniach
bez uśmiechu
i teraz kiedy leżą na kamieniu jak strącone
gniazda
są tak samo bezbronne jak przedtem
To jest właśnie koniec
Ręce leżą osobno Szpada leży osobno Osobno głowa
i nogi rycerza w miękkich pantoflach
Pogrzeb mieć
będziesz żołnierski
chociaż nie byłeś żołnierzem
jest to jedyny rytuał na jakim trochę się znam
Nie będzie gromnic i śpiewu będą lonty i huk
kir wleczony po bruku hełmy podkute buty konie
artyleryjskie werbel
werbel wiem nic pięknego
to będą moje manewry przed objęciem władzy
trzeba wziąć miasto za gardło
i potrząsnąć nim trochę
Tak czy owak
musiałeś zginąć Hamlecie
nie byłeś do życia
wierzyłeś w kryształowe pojęcia a nie glinę
ludzką
żyłeś ciągłymi skurczami jak we śnie łowiłeś
chimery
łapczywie gryzłeś powietrze
i natychmiast wymiotowałeś
nie umiałeś żadnej ludzkiej rzeczy
nawet oddychać nie umiałeś
Teraz masz spokój
Hamlecie
zrobiłeś co do ciebie należało
i masz spokój Reszta nie jest milczeniem
ale należy do mnie
wybrałeś część łatwiejszą efektowny sztych
lecz czymże jest śmierć bohaterska
wobec wiecznego czuwania
z zimnym jabłkiem w dłoni na wysokim krześle
z widokiem na mrowisko i tarczę zegara
Żegnaj książę
czeka mnie jeszcze projekt kanalizacji
i dekret w sprawie prostytutek i żebraków
muszę także obmyślić lepszy system więzień
gdyż jak zauważyłeś słusznie Dania jest
więzieniem
Odchodzę do moich spraw Dziś w nocy urodzi się
gwiazda Hamlet Nigdy się nie spotkamy
to co po mnie zostanie nie będzie przedmiotem
tragedii
Ani mam witać się ani żegnać żyjemy na
archipelagach
a ta woda te słowa cóż mogą cóż mogą książę |
|
|
|
|
|
HAMLET
Jak długo może kto leżeć w ziemi,
nim zgnije?
PIERWSZY GRABARZ
Jeżeli nie zgnił przed śmiercią (co
się w tych czasach zdarza, mamy
bowiem ciała, które pod tym względem
nie czekają, aż się je w ziemię
włoży), to może przeleżeć jakie
osiem albo dziewięć lat. Grabarz
przeleży lat dziesięć.
HAMLET
Dlaczego ten jeden więcej niż
drudzy?
PIERWSZY GRABARZ
Bo mu jego rzemiosło tak wygarbowało
skórę, że kawał czasu może wodę
wstrzymać: a woda, panie, jest
straszliwą naszych grzesznych ciał
niszczycielką.
Oto czaszka, która od dwudziestu
trzech lat leży w ziemi.
HAMLET
Czyjąż ona była?
PIERWSZY GRABARZ
Sławnego wartogłowa. Czyją, na
przykład, jak myślicie?
HAMLET
Nie domyślam się wcale.
PIERWSZY GRABARZ
Zaraza na niego! Przypominam sobie,
jak mi wylał na głowę całą butlę
reńskiego. Ta czaszka, proszę pana,
była własnością Yoryka, królewskiego
błazna.
HAMLET
podnosząc czaszkę
Jego?
PIERWSZY GRABARZ
Jego samego.
HAMLET
Pozwól, niech się jej przyjrzę.
Biedny Yoryku! Znałem go, mój
Horacy; był to człowiek
niewyczerpany w żartach,
niezrównanej fantazji, mało
tysiąc razy piastował mię na
ręku, a teraz - jakże mię jego
widok odraża i aż w gardle
ściska! Tu wisiały owe wargi,
które nie wiem jak często
całowałem. Gdzież są teraz twoje
drwinki, twoje wyskoki, twoje
śpiewki, twoje koncepty, przy
których cały stół trząsł się od
śmiechu? Nic-że z nich nie
pozostało na wyszydzenie swych
własnych, tak teraz
wyszczerzonych zębów? Idź-że
teraz do gotowalni modnej damy i
powiedz jej, że chociażby się na
cal grubo malowała, przecież się
takiej fizjognomii doczeka.
Pobudź ją przez to do śmiechu.
Proszę cię, mój Horacy, powiedz
mi jedną rzecz.
HORACY
Co, mój książę?
HAMLET
Czy myślisz, że Aleksander
Wielki tak samo w ziemi wygląda?
HORACY
Zupełnie tak.
HAMLET
I tak samo pachniał? Brr!
odrzuca czaszkę
|
|
|
|
|
|
|
HORACY
Pękło cne serce. Dobranoc, mój
książę;
Niechaj ci do snu nucą chóry
niebian!
Marsz za sceną.
Po co ten odgłos aż tu?
Fortynbras
i posłowie angielscy z orszakiem
swoim wchodzą.
FORTYNBRAS
Niech zobaczę
Na własne oczy!
HORACY
Cóż to chcecie widzieć?
Chcecie–li ujrzeć coś
nadzwyczajnego
Lub żałosnego nad wszelkie
wyrazy,
Przestańcie szukać dalej.
FORTYNBRAS
Czy zniszczenie
Tron tu obrało sobie? Dumna
śmierci,
Jakież dziś święto w twym
ciemnym królestwie.
Żeś tak morderczo za jednym
zamachem,
Tyle książęcych głów ścięła!
PIERWSZY POSEŁ
Ten widok
Zbyt jest okropny. Spóźniony
nasz przyjazd.
Głuche są uszy tego, który miał
nam
Dać posłuchanie, aby się
dowiedzieć,
Że zadość stało się jego żądaniu
I że Rozenkranc wespół z
Gildensternem
Straceni; któż nam podziękuje za
to?
HORACY
Nie on zapewne, chociażby ku
temu
Miał odpowiednie warunki żywota;
Nigdy on bowiem ich śmierci nie
pragnął.
Lecz skoro po tych fatalnych
wypadkach
Wy z polskiej wojny, a wy z
granic Anglii
Tak bezpośrednio przybywacie,
każcież,
Aby te zwłoki wysoko na marach
Na widok były wystawione; mnie
zaś
Pozwólcie i wszem wobec, i
każdemu
Nieświadomemu prawdy
opowiedzieć,
Jak się to stało. Przyjdzie wam
usłyszeć
O czynach krwawych,
wszetecznych, wyrodnych,
O chłostach trafu, przypadkowych
mordach,
O śmierciach skutkiem zdrady lub
przemocy,
O
mężobójczych planach, które
spadły
Na wynalazcy głowę. O tym
wszystkim
Ja wam dać mogę wieść dokładną.
FORTYNBRAS
Pilno
Nam to usłyszeć. Niechaj się w
tym celu
Niezwłocznie zbierze czoło
waszych mężów.
Co się mnie tyczy, z boleścią
przyjmuję,
Co mi przyjazny los zdarza; mam
bowiem
Do tego kraju z dawien dawna
prawa,
Które obecnie muszę poprzeć.
HORACY
O tym
Będę miał także coś do
powiedzenia,
Zgodnie z życzeniem tego, co już
nigdy
Nie wyda głosu, ale pierwej
muszę
Wypełnić tamto, aby obłęd ludzki
Więcej tymczasem klęsk i
niefortunnych
Przygód nie zrządził.
FORTYNBRAS
Niech czterech dowódców
Złoży Hamleta, jako bohatera,
Na wywyższeniu, niewątpliwie
bowiem
Byłby był wzorem królów się
okazał
Dożywszy berła; a gdy orszak
ciało
Jego niosący postępować będzie,
Niechaj muzyka i salwy
rozgłośnie,
Czym był, zaświadczą. Podnieście
te zwłoki.
Bo nie to miejsce, lecz
pobojowisko
Godne oglądać takie widowisko.
Każcie dać ognia z dział.
|
|
|
|
|