|
|
|
|
|
|
Albee Edward
Franklin
(ur. 1928), dramaturg amerykański. Dziecko
nieznanych rodziców, adoptowany przez
przedsiębiorcę teatralnego, R.A. Albeego. Po
dwóch latach studiów w Hartford przerwał
naukę, by wyruszyć do Europy i podjąć
pierwsze próby literackie. Wielkim sukcesem
okazała się napisana kilka lat po powrocie
do Stanów Zjednoczonych jednoaktówka
Opowiadanie o ZOO (1959), która weszła
do repertuaru teatrów całego świata. Sztuka
atakująca za pomocą surrealistycznych
skrótów sytuacyjnych konformistyczne
społeczeństwo amerykańskie stała się jedną z
pierwszych manifestacji artystycznych
amerykańskiego teatru absurdu (A.
Artaud).
Kolejne dramaty pisarza: Śmierć Bessie
Smith (1960), Piaskownica (1960),
Fami Yam (1960), Marzenie
amerykańskie (1961) i Ballada o
smutnej knajpie (1963) nie wywołały już
takiego entuzjazmu. Oczy świata ponownie
zwróciły się na pisarza po opublikowaniu
najlepszej w jego dorobku sztuki: Kto się
boi Virginii Woolf? (1962).
Zainteresowanie wzbudziły też: Maleńka
Alicja (1964) - moralitet ukazujący
wyobcowanie wrażliwej jednostki w zepsutym
społeczeństwie, oraz wyróżnione Nagrodą
Pulitzera sztuki Chwiejna równowaga
(1966) i Pejzaż morski (1975),
przynoszące obraz pustki życiowej środowiska
amerykańskiej inteligencji. Kolejny dramat -
Trzy wysokie kobiety (1991),
przyniósł mu trzecią Nagrodę Pulitzera.
|
|
|
|
|
|
Kto
się boi Virginii Woolf?
(1962), dramat psychologiczny
E.F. Albeego,
ukazujący życiową pustkę zniewolonej
konwenansami i myślowymi
stereotypami pary małżeńskiej,
reprezentatywnej dla środowiska
amerykańskiej inteligencji. Wizyta
zaprzyjaźnionego małżeństwa staje
się dla George’a, profesora
prowincjonalnego uniwersytetu, i
Marty okazją do wyładowania
nagromadzonych przez lata
frustracji, wzajemnych żalów i
pretensji. Sztukę wystawianą na
deskach całego świata przeniósł na
ekran w 1965 r. M. Nichols.
|
|
|
|
|
|
Marta i George są małżeństwem od dwudziestu
trzech lat. Ich związek jest toksyczny: są sobą
znudzeni, zadręczają się wzajemnie, świadomie
zadają sobie ból. George jest wykładowcą "z
katedry historii", ma tytuł doktora i stanowisko
zastępcy profesora, Marta natomiast jest córką
prezydenta uniwersytetu. Marta jest, jak sama
twierdzi, hałaśliwa i pospolita, zdradza męża na
prawo i na lewo. To ona jest głową rodziny,
George potrzebuje bowiem kogoś, kto nim
pokieruje.
Marta twierdzi, że
jej ojciec, którego uwielbia, doprowadził
uczelnię do rozkwitu. Gdy poznała George'a,
młodszego od siebie o sześć lat, był on dobrze
zapowiadającym się młodym naukowcem, a ona
szukała męża, który mógłby w przyszłości przejąć
schedę po ojcu - zostać prezydentem
uniwersytetu. Wydawało się, że George jest
idealnym kandydatem. Małżeństwo przyniosło
jednak tylko rozczarowania - George nie spełnił
pokładanych w nim nadziei: nie tylko nie został
prezydentem uniwersytetu, nie kieruje nawet
katedrą historii. Szybko okazało się, że jest
"molem książkowym" - mało obrotny, nie potrafi
zdobywać funduszy dla uniwersytetu; na
przyjęciach dla Rady Nadzorczej okazał się
bezużyteczny. |
|
|
|
|
Prysło również
marzenie o tężyźnie fizycznej - nie uprawia
boksu tak jak teść i dał się znokautować własnej
żonie. W rezultacie George zaznał wiele goryczy
- Marta zaczęła nim pogardzać, w dodatku teść
tłamsił jego literackie aspiracje - nie zgodził
się na wydanie jego autobiograficznej powieści,
w której George opowiedział o swojej mrocznej
przeszłości: śmiertelnie, choć podobno
nieumyślnie postrzelił swoją matkę, a potem
spowodował wypadek samochodowy, w którym zginął
jego ojciec. Powieść nie mogła się ukazać, takie
dzieło psułoby bowiem wizerunek wykładowcy
uniwersytetu w Nowej Kartaginie.
George o drugiej w nocy wraca żoną z przyjęcia
wydanego przez teścia - jednego z wielu
znienawidzonych przyjęć, na których musi
odgrywać rolę erudyty, przykładnego męża i
zięcia. Mimo późnej pory Marta oznajmia, że za
chwilę będą mieli gości - zaprosiła nowego
wykładowcę Nicka z żoną. George jest wściekły,
gdyż Marta jak zwykle postawiła go przed faktem
dokonanym. W efekcie Żabcia i Nick przychodzą w
trakcie kłótni małżeńskiej - Marta i George nie
tylko nie potrafią się opanować, ale wyraźnie
potrzebują publiczności - załatwiają swoje
porachunki przy gościach. |
|
|
|
|
Są bezwzględni,
okrutni i wulgarni, toteż goście od początku
czują się niezręcznie, a w trakcie wieczoru
wplątani zostają w skomplikowaną grę
psychologiczną, którą prowadzą gospodarze.
Pierwsza runda - "upokorzyć pana domu" - należy
do Marty - poniża George'a wobec gości,
opowiadając o jego nieudanej karierze, swoich
zawiedzionych nadziejach i jego ciemnej
przeszłości. George jest na granicy
wytrzymałości psychicznej - rozbija butelkę,
prawie płacze; obiecuje sobie zemstę, w końcu
rzuca się na żonę. Szamoczą się; Nick z trudem
ich rozdziela.
Żabcia i Nick są młodym bezdzietnym małżeństwem.
Nick jest przystojnym, ambitnym, pewnym siebie
biologiem, zdecydowanym zrobić karierę. Żabcia
nie pasuje do niego - jest niezbyt ładna i
głupiutka. Jak się okazuje, także to małżeństwo
nie zostało zawarte z miłości. Żabcia i Nick
dorastali razem, a ich rodziny przyjaźniły się.
Nick ożenił się z Żabcią, bo była w ciąży, jak
się potem okazało - urojonej. Był też drugi,
poważniejszy powód ożenku - pieniądze przyszłego
teścia. Nick odgrywa rolę troskliwego męża, ale
chwilami traci panowanie nad sobą i zdradza się
z tym, że wstydzi się mało reprezentacyjnej żony
i nią gardzi. |
|
|
|
|
George od początku z niechęcią odnosi się do
Nicka, zazdroszcząc mu, że konsekwentnie robi
karierę. Kpi z gościa, prowokuje go, testuje
jego inteligencję, dowcip i refleks, wystawia na
próbę jego dobre maniery. Nick w końcu przestaje
panować nad sobą, staje się nieuprzejmy, używa
słów niecenzuralnych. George nie lubi Nicka
również dlatego, że nowy wykładowca jest typem
bezdusznego naukowca. Nick prowadzi badania nad
chromosomami - jego osiągnięcia naukowe posłużą
w przyszłości, jak twierdzi George, myśląc przy
tym o sobie i Żabci, do wyeliminowania słabych,
brzydkich i głupich.
George jest
niezłym psychologiem - obserwując Nicka i Żabcię
odgaduje, że ambitny biolog nie ożenił się z
nieatrakcyjną, mało inteligentną dziewczyną
bezinteresownie. W męskiej rozmowie wyciąga z
Nicka intymne tajemnice, a potem ogłasza drugą
rundę - "dosolić gościom" i opowiada historię
urojonej ciąży Żabci w jej i Marty obecności,
rzekomo jako treść swojej drugiej powieści.
Żabcia, podobnie jak Marta, nadużywa alkoholu,
ale w przeciwieństwie do gospodyni ma słabą
głowę - uczestniczy w rozmowie coraz bardziej
pijana, a dowiedziawszy się, że mąż opowiedział
wstydliwe sekrety Georgowi, po raz kolejny tego
wieczoru wymiotuje. Nick jest zaniepokojony -
obawia się, że będzie musiał za swoją
nielojalność wobec żony odpokutować. |
|
|
|
|
|
Marta z coraz większym zainteresowaniem
przygląda się przebojowemu i wysportowanemu
Nickowi i coraz bardziej otwarcie go uwodzi.
Widzi w nim mężczyznę, o jakim marzyła przed
laty. Nick od początku wieczoru z trudem tłumi
irytację - nie lubi być wplątywany w cudze
sprawy, a sili się na uprzejmość tylko dlatego,
że gospodyni jest córką jego nowego
przełożonego. W miarę upływu godzin odkrywa -
nie bez udziału George'a - panujące na uczelni
zasady i godzi się z tym, że dla dobra swojej
kariery będzie musiał przespać się z Martą.
Córka prezydenta, rozpieszczona i despotyczna,
najzupełniej świadomie wykorzystuje swoja
pozycję. Zdaje sobie sprawę, że Nick ulega jej
nie z namiętności, ale dla kariery. Daremnie
próbując wywołać wybuch zazdrości George'a
(który jest zazdrosny, ale nie chce tego
okazać), dopina jednak swego - Nick kocha się z
nią w kuchni. Żabcia, niczego nieświadoma,
odpoczywa w tym czasie w pokoju na górze. Nick
nie sprawdza się jako kochanek, Marta i George
zaczynają go więc traktować jak lokaja i
bynajmniej się z tym nie kryją. |
|
|
|
|
|
Seks przynosi przesilenie również w innym
aspekcie - przespawszy się z Nickiem, Marta
odsłania mu drugie dno swojej relacji z Georgem,
mówiąc, że mąż jest jedynym mężczyzną, który
potrafił ją uszczęśliwić: "George, który jest
dla mnie dobry, a ja go poniżam, który mnie
rozumie, a ja go odpycham, który potrafi mnie
rozśmieszyć, a ja tłumię ten śmiech w sobie;
który nocą obejmuje mnie, żeby mi było ciepło, a
ja go wtedy gryzę do krwi, który uczy się reguł
i prawideł gry tak szybko, jak szybko ja
potrafię je zmieniać, który potrafi mnie
uszczęśliwić, a ja nie chcę być szczęśliwa,
chociaż tak bardzo chcę być szczęśliwa". |
|
|
|
|
Ostatnia runda - "dobrać się do pani domu" -
należy również do George'a, który tym razem mści
się za swoje upokorzenia na żonie. Przekazuje
jej tragiczną wiadomość o rzekomej śmierci ich
syna, który - jak z trudem pojmują goście -
nigdy naprawdę nie istniał. Małżonkowie
wymyślili go przed laty, z czasem stworzyli jego
rysopis i życiorys, rozmawiali o nim tak, jakby
rzeczywiście istniał. Nigdy nie mówili o nim
jednak w obecności osób trzecich - to była
podstawowa zasada ich gry, którą złamała Marta,
opowiadając o nim Żabci. George, żeby zadać ból
Marcie, łamie kolejną zasadę - kończy jego
historię bez jej wiedzy i zgody, a Marta,
zrozpaczona i zbolała, jakby naprawdę straciła
syna, uznaje koniec gry za ostateczny. Goście
wychodzą, wyproszeni przez George'a; gra jest
skończona -między gospodarzami nastaje zgoda.
Poświęcając mitycznego syna, Goerge oczyszcza
ich związek, uwalnia go od gier i fałszu. |
|
|
|
|
|
Czas do łóżka.
Zmęczona?
Tak.
Ja też.
Jutro niedziela.
Cały dzień.
Musiałeś?
Tak.
Musiałeś?
Nie wiem.
- Był już czas.
- Na pewno?
Zimno mi.
Już późno.
Będzie lepiej.
Nie wiem.
Będzie. Może.
Nie jestem pewna.
My sami?
- Nie myślisz, że może...
Nie.
- Dobrze się czujesz?
- Tak.
Nie.
Kto się boi Virginii Woolf?
Ja, George.
Ja, George.
Ja. |
|
|
|
|