|
|
|
|
|
|
Jacques
Languirand,
autor
jednoaktówki
jest
wybitną
postacią
radia
kanadyjskiego.
Urodził
się w
1931
roku w
Montrealu.
W wieku
19 lat
udał się
do
Francji
gdzie
uczył
się w
Paryżu u
wielkiego
francuskiego
aktora
Charlsa
Dullina.
Juz we
Francji
próbował
pracy w
radiu
jako
spiker i
komentator.
Po
powrocie
do
Kanady
pracował
w
teatrze,
jako
reżyser,
aktor i
kierownik
literacki.
Uczył w
szkole
teatralnej,
wykładał
w szkole
medialnej
a także
działał
w radiu.
Przez 35
lat
pisał i
reżyserował
powieść
radiową.
Jest
także
autorem
prac
teoretycznych
i ponad
dwudziestu
sztuk
teatralnych.
|
|
|
|
|
|
Jednoaktówka
ŚCIANY powstała
w latach 60-tych XX
wieku. Wystawiono ją
po raz pierwszy w
INSTANT THEATRE w
Montrealu w 1965
roku. Jednoaktówka
ta nosi w oryginale
tytuł Les Cloisons.
Tytuł ten oznacza –
ograniczenia,
przegrody. Bohaterów
oddzielają ściany
pokoju hotelowego i
one właśnie są
materializacją
psychicznej bariery,
czy też „przegrody”,
która uniemożliwia
kobiecie i
mężczyźnie poznanie
się. Jest to właśnie
miniatura
dramatyczna
opowiadająca o
niepoznaniu się.
Dialog prowadzony
przez mężczyznę i
kobietę to
wyimaginowana
rozmowa, jaką
mogliby prowadzić,
gdyby starczyło im
odwagi na pokonanie
dzielącej ich
ściany: - obaw,
lęków, konwenansu,
złych doświadczeń.
Każde z nich jest
samotne i pragnie
spotkać kogoś, kogo
można by pokochać.
Starają się wsłuchać
w odgłosy dochodzące
z sąsiedztwa i
nawiązać kontakt
poprzez dźwięki,
jakich pełne są
hotele na całym
świecie. Usiłują
również wyobraźnią,
jakby telepatycznie,
przeniknąć ścianę
oddzielającą ich
pokoje w małym
staroświeckim
paryskim hoteliku.
Nawiązuje się
pomiędzy nimi
subtelna gra, która
polega na
sygnalizowaniu sobie
uczuć przy pomocy
otwarcia okna, wody
w łazience, czy
zaciągnięcia
firanki. Język
dźwięku to sposób
porozumiewania się w
realnym planie. W
planach dwóch
symultanicznych
monologów
wewnętrznych
kształtuje się
możliwość dialogu
między obojgiem
ludzi zajmujących
sąsiadujące ze sobą
pokoje hotelowe.
Jest to jedynie
możliwość, zatem do
otwartej rozmowy oko
w oko nie dochodzi,
zaś rozmowa przy
pomocy dźwięków to
jakby wymiana
wiadomości rzucanych
na ocean w
zapieczętowanych
butelkach.
|
|
|
|
|
|
ON Któż to
może być? Wiek?
Zawód? Znaki
szczególne? Samiec
czy samiczka?
Niepotrzebne
skreślić. Oooo, on
chodzi, a raczej
ona, ona chodzi.
NARRATOR Po
chwili ona stawia
walizki na łóżku.
Zaczyna je
rozpakowywać i
układać swe rzeczy w
szafie.
ON Stuk, stuk,
stuk obcasikami jak
młotkiem. Chodzi
pomiędzy łóżkiem i
szafą, w której
układa swe ciuszki i
znów od szafy do
łóżka.
NARRATOR Potem
zamyka puste walizki
i wsuwa je pod
łóżko. Następnie
podchodzi do okna i
otwiera je.
ON Oho,
otworzyła okno. Ma
rację, czuć tu
stęchlizną, a może
ja otworzę. Pomyśli,
że ją podpatruję.
Szkoda, gdyby się
była pomyliła o
drzwi poznalibyśmy
się. Aaa, spogląda
na dachy i
przysłuchuję się
odgłosom miasta.
Miasto szumi jak
rozbijające się o
skały morskie fale.
Dlaczego nie miałbym
i ja otworzyć okna?
Mam chyba prawo
robić co mi się
podoba.
NARRATOR W tej
samej chwili ona
zamyka swoje okno.
|
|
|
|
|
|
ON Jaka ona
jest?
ONA Jakby na
coś czekał. Czy on
jest… eee z
pewnością wstrętny,
stary pierdoła.
ON Nie,
niedojrzałe
winogrona.
ONA Stary
lubieżnik. Na pewno
skąpy.
ON To by było
zabawne gdyby moja
sąsiadka…
ONA Gdyby on
myślał o tym samym
co ja… A… chyba mam
prawo…
|
|
|
|
|
|
ON Może takich
jak my jest tysiące
co żyją czekając na
jakieś spotkanie w
nadziei, że ten ktoś
drugi uwoli ich od
nich samych. Coś mi
zawsze przeszkadzało
w całkowitym oddaniu
się. Nie miałem
okazji zrzucić z
siebie tego ciężaru.
A dziś wieczór
wydaje mi się, że
potrafiłbym. Ale cóż
kiedy ty nie jesteś
ze mną.
To głupie wyznać ci
aż tyle nie znając
cię zupełnie.
ONA Wydaję mi
się, że niektóre
wyznania można
uczynić jedynie
komuś obcemu,
nieznajomemu jakby
się odsłaniało całą
prawdę sobie przy
pierwszej okazji.
Może dlatego od
niego odeszłam. Nie
mieliśmy już sobie
nic do powiedzenia.
Musiałabym mieć
niesłychaną odwagę
by żyć z nim ot tak
z dnia na dzień. Nie
tak sobie wyobrażam
miłość.
|
|
|
|
|
|
ONA Życzę ci miłych snów.
ON Już
się kładziesz?
ONA Bo mi się spać chcę.
ON Nie
słyszę dokładnie tych dziwnych odgłosów
wydawanych przez twoje łóżko. Gaszę więc lampę.
W ciemności lepiej się słyszy.
ONA Postaram się więc zasnąć w bezruchu.
ON Czy
nie uważasz, że to idiotyczne, że ty jesteś tam
sama w tym twoim maleńkim łóżku a ja wkrótce
znajdę się w moim.
ONA Przyznaję, że to idiotyczne ale co możemy
zrobić innego.
ON Wydaję
mi się, że powinienem był potrafić to zrobić a
ty powinnaś była się na to zgodzić. Przyznaj, że
masz do mnie odrobinę żalu za to, że tego nie
uczyniłem. Tak i teraz już będę miał odwagę by
się na to zdecydować.
ONA Radzę zacząć od rozebrania się. To pomaga w
zaśnięciu.
ON Może
nie mam ochoty na nią. Być może mam, kto wie.
ONA Jak to? Dlaczego? |
|
|
|
|
|
ON No tak w ciemności mam wrażenie, że
jestem bliżej ciebie i biorę cię w ramiona
obcałowuję cię po całym ciele. Tarzamy się… Czy
przynajmniej wiesz o tym? Czy zdajesz sobie z
tego sprawę?
ONA Wiem.
ON Nie wiem co bym dał. Dziesięć lat życia
żeby móc zwalić tę przeklętą ścianę.
ONA A ja dwadzieścia lat byś przyszedł do
mnie, we śnie.
ON Postaram się. Dobranoc.
ONA Dobranoc, dobranoc. |
|
|
|
|
|