|
|
|
|
Tony Perez
(ur.1952 r.)
filipiński
pisarz,
dramaturg,
poeta,
autor tekstów,
malarz,
portrecista,
rzeźbiarz,
projektant
gier,
fotograf
mody,
dziennikarz
i
trener
|
|
|
|
„W podróży rozgrywa się wiele dramatów.
Człowiek, mając ograniczone możliwości ruchu,
koncentruje się na myślach i uczuciach.
Uwięzienie w jednej przestrzeni sprawia, że
ludzkie relacje się intensyfikują”
Tony Perez |
|
|
|
KOBIETA:
(uśmiecha się sama do siebie. Z troską w głosie,
nie odrywając oczu od szosy) Nie jesteś
głodny?
MĘŻCZYZNA: Nie, właściwie nie.
KOBIETA: Nie zjadłeś śniadania.
(chwilę milczy) Mamy dziś poniedziałek...
była twoja kolej, ale zaspałeś.
MĘŻCZYZNA: Mogłaś zjeść sama, beze mnie.
Mogłaś...
KOBIETA: (kategorycznym tonem) Jak
ty nie jesz śniadania, to ja też nie jem. Ile
razy mamy do tego wracać? |
|
|
|
|
KOBIETA: Stałam tam... przed jej domem.
Na ulicy panował taki ruch, że nawet mnie nie
zauważyłeś. Wysiadłeś z samochodu. Niosłeś
prezenty - prezenty gwiazdkowe. Otworzyły się
drzwi. I wtedy ją zobaczyłam. Jaka piękna. Jaka
efektowna, bardzo elegancka. Widać był od razu,
że to inteligentna kobieta. Nie jakaś tam
przeciętna kobiecina - przygaszona, sterana
życiem, sama w nieprzyjaznym świecie.
Zastanawiałam się potem - nie wiem, ile razy -
co czułam w tamtym niesamowitym momencie. Tak
naprawdę byłam... olśniona. |
|
|
|
|
MĘŻCZYZNA: Ależ maleńka, naprawdę nie
masz powodu, żeby tak rozpaczać.
KOBIETA: Kłamca! Przysięgałeś kochać
tylko mnie! Och, ty kłamco! (znowu popłakuje)
MĘŻCZYZNA: Ależ, aniele, ja naprawdę
cię kocham! Kocham tylko i wyłącznie ciebie!
Jeśli zechcesz, jeszcze raz przysięgnę ci
miłość!
KOBIETA: Kłamca! (szlochając) Nie
nabierzesz mnie, przejrzałam twoje nędzne
sztuczki! Niby przemawiasz tak czule... tak
przymilnie... jak gdyby nic się nie stało... a
tymczasem stale mnie okłamujesz! Och, jak mnie
to boli! Jak okropnie boli! |
|
|
|
|
MĘŻCZYZNA: Gołąbku kochany? Zapomnę o
niej. Przyrzekam.
KOBIETA: Kłamca! Jesteś kłamcą!
MĘŻCZYZNA: Nie jestem kłamcą!
KOBIETA: Właśnie, że jesteś!
MĘŻCZYZNA: Nie jestem!
KOBIETA: Jesteś!
MĘŻCZYZNA: Nie jestem!
KOBIETA: Jesteś kłamcą! Ufałam ci.
Wierzyłam, że jesteś mi wierny. A ty... zrobiłeś
ze mnie idiotkę. |
|
|
|
Kobieta zmienia stację.
Mężczyzna zmienia stację.
Kobieta zmienia stację.
Mężczyzna zmienia stację.
Kobieta zmienia stację.
Mężczyzna gwałtownie wyłącza radio.
Przez chwilę nic się nie dzieje.
Kobieta gwałtownie włącza radio.
Mężczyzna wyłącza radio.
Kobieta włącza radio.
Mężczyzna wyłącza radio.
Kobieta włącza radio.
Mężczyzna wyłącza radio.
Kobieta włącza radio. |
|
|
|
|
MĘŻCZYZNA: Myślisz, że zależy mi na
popularności?
KOBIETA: Nie chciałbyś, żeby więcej
piosenkarzy wykonywało twoje piosenki? Nie tylko
takie dziwadło jak ja?
MĘŻCZYZNA: Wszyscy oni najlepiej by
zrobili, gdyby zamiast śpiewać, zaczęli wreszcie
słuchać.
KOBIETA: Mogłam się spodziewać, że
powiesz coś takiego. A jednak siedzi w tobie
kawał sadysty. Sprawia ci satysfakcję, kiedy
słyszysz, że przez ciebie wykonawca musi wytężać
struny do granic wytrzymałości, ryzykując
zerwanie głosu. |
|
|
|
|
|
MĘŻCZYZNA: Szkoda, że mnie nie zabiłaś za
to, co ci zrobiłem, bo to, co się stało, jest
dla mnie nie do zniesienia. I właśnie teraz,
kiedy próbuję... odkupić swoją winę... ta rzecz
spada na ciebie, jak grom z jasnego nieba! W
gruncie rzeczy to ja mógłbym się czuć
pokrzywdzony.
KOBIETA: Znowu ponosi cię wyobraźnia.
MĘŻCZYZNA: Nic na to nie poradzę. W mojej
głowie, w moim sercu, kłębią się wszystkie
możliwe jasne i ciemne myśli. |
|
|
|
|
KOBIETA
Tak. Czuję się teraz o wiele lepiej. Dziękuję
ci. Dziękuję. Dziękuję.
Metronom stuka coraz szybciej i szybciej,
potem nagle zatrzymuje się. Światła gasną.
Koniec |
|
|
|